wtorek, 29 października 2013

Hit miesiąca



Dzisiaj:

Wchodzę do szkoły, do której uczęszcza mój sześcioletni syn.
Idę na pierwsze piętro. Po drodze spotykam Panią Dyrektor.
- Dlaczego chodzisz w butach po szkole?! - pyta.
- Przepraszam. A gdzie są ochraniacze?
- A nie masz kapci?

Patrzę na nią oniemiała i widzę, że ona tak na serio.

- Pani Dyrektor - mówię delikatnie - Bo ja tu przyszłam po syna.


I, bynajmniej, mój syn nie chodzi do szkoły średniej... :)))



W sumie to miłe... :)



Szczegóły są ważne



Jesteśmy w odwiedzinach u rodziny.
Adaś i Olek bawią się ze swoją kuzynką.

- Pobawmy się w dom?  - proponuje dziewczynka - Ja będę mamą, Adaś tatą, a Olek synkiem.
- Ja nie chce być synkiem! Ja jestem już duży!!! - buntuje się Olek.
- To możesz być, na przykład... hmm... wujkiem.
- A kto będzie moją żoną?
- Nie będziesz miał żony.
- Ale ja chcę mieć żonę!!!

Kłótnię przerywa Adaś:
- To ja będę wujkiem, który jeszcze nie ma żony. Takim, no wiesz, naukowcem. A ty, Olek możesz być tatą.
- Ok. - akceptuje młodszy brat.

Po chwili:

- Ale ty nie możesz być mamą. - stwierdza Olek, mierząc surowym wzrokiem swoją kuzynkę.
- A dlaczego?!
- Bo ty nie masz cycuszków.
- Bo ja jeszcze jestem mała. Jak będę duża, to mi urosną, wiesz?!
- To wtedy się z Tobą pobawimy w dom. A teraz układamy Lego.






poniedziałek, 28 października 2013

Lokalizacja



- Mamo, popatrz! - Adaś wskazuje ręką kierunek na wprost siebie. - Z tej strony ulicy są Bielany, a z tej Łazierskiego,
- Kogo?
- Łazierskiego.
- A dlaczego akurat tak wymyśliłeś? - pytam.
- Bo tu się mieszka, a tam łazi.





środa, 23 października 2013

Bohaterowie na topie



Chłopcy bawią się w swoim pokoju.

W pewnej chwili słyszę:
- Ja chciałbym być takim robotem jak w Hero Factory. I walczyłbym z tymi złymi mózgami o tak: cia cia, a masz, a cia!
- A ja chciałbym być Ninjago - najlepszym wojownikiem. Chciałbym być mistrzem Spinjitzu i walczyć z Wężonami: cia, cia, ciu, ciu, a masz!

Co? Co to w ogóle jest? Nie, no ja nie wytrzymam!
Idę do nich.

- Chłopaki, a nie chcielibyście byś dzielnymi rycerzami. Wiecie, takimi, co mają ręce, nogi, głowę... Co prawda, oni nie walczą poprzez robienie młynków Spinjitzu, ale za to mają zbroję. W takiej bajce Wy moglibyście być dzielnymi rycerzami, a ja księżniczką, którą bronicie. (uśmiecham się zalotnie).

Chłopcy spojrzeli najpierw na mnie,... potem na siebie ... i ze zrezygnowaniem machnęli ręką... 
Potem jeszcze raz na mnie spojrzeli...

W końcu odezwał się Adaś:
- No co Ty, Mamo?! Takich bajek się już nie produkuje. Takie bajki, są już okropnie stare.





Ten typ tak ma


Namawiam Olka, aby przymierzył nowe spodnie.

- A cio mi za to daś?- pyta podstępnie.
- Całusa.
- Eeeee... Tylko tyle? ...

W końcu udaje mi się go namówić na przymiarkę.

Po trzech sekundach pół osiedla słyszy:
- Wystarci!!!

Rozbieram go, jeszcze raz prezentuję mu spodnie i pytam:
- No i ... ?
- Jakoś psieziłem. - wzdycha.
- Pytałam o spodnie.
- Nie psieziję.





Meblowanie



- Co robisz? - zapytał minie pewnego razu Adaś.
- Stoję i myślę.
- A o czym?
- Zastanawiam się, jak urządzić Wasz pokój, aby był bardziej wygodny, funkcjonalny i w ogóle, no wiesz, ... fajny.
- I co?
- No nie wiem. Jeszcze myślę...
- Nie musisz tyle myśleć i tyle kupować. Nam do pokoju są potrzebne tylko dwie rzeczy.
- Tak? A jakie?
- Dwa laptopy.






niedziela, 20 października 2013

Czuły barbarzyńca


Kochany drań.
Czuły barbarzyńca.
O Olku można wymyślać wiele takich porównań.
I jest w tym dużo prawdy.

Jedno jest pewne: w wyrażaniu swoich uczuć Olek jest bardzo skrajny.
Jest albo bezwzględny, nieczuły na czyjeś fochy i lamenty, po prostu: brutal, twardziel i tyle, albo tak słodki, wrażliwy, czuły i delikatny, jak nikt inny.

Taki to właśnie jest Olek.



Pewnego dnia...

- Mamusiu, skończyłem już jeść jogurcik. - oznajmia Oluś.
- Ok. To chodźmy na spacer.
- Ale Mamusiu, popatrz! Na stole została kropeczka jogurtu. Troszkę się rozlało. Mamusiu, tak mi szkoda, że ten jogurcik się rozlał.
- Nic się nie stało, Kochanie. Weźmiemy ścierkę i wytrzemy.
- Ale wtedy ściereczka będzie miała plamkę. Będzie brudna. - na jego buzi pojawia się mała podkówka.
- Oluniu, nic nie szkodzi. Ściereczkę włożymy do pralki i upierzemy. Będzie znowu czysta.
- Ale wtedy będzie mokra. Czy takie kolorowe ściereczki lubią być mokre?
- Olek, ścierki służą do wycierania. Jak się zabrudzą, to się je pierze. Wysychają i wtedy ponownie się ich używa. Tak już jest.
-  Ale one muszą być przez to ciągle prane...
- Olek, wiesz co? Chyba zaczniemy używać papierowych ręczników.

Wychodzimy na spacer.

- Mamusiu, ja tak bardzo chciałbym zabrać mojego kochanego misia. Pozwolisz mi?
- Oczywiście, Kochanie. Ale z Ciebie słodziak, wiesz?

Olek uradowany bierze misia za rączkę.
Nagle zatrzymuje się w drzwiach.

- Mamusiu, ale misiowi będzie zimno na dworku.
- Olek, misio ma futerko.
- Ale będzie mu zimno. - na buzi Olka znowu pojawia się podkówka.
- Okeeeeeey. Szukamy czapki dla misia.

Czapka dla misia znajduje się.

- Ale jemu zmarzną łapki.
- Łapki... powiadasz... Łapki, łapki, łapki... już wiem!

Po chwili na łapkach misia pojawiają się cztery kolorowe skarpetki, które zostały ochrzczone "misiowymi grzejłapkami". Olek nie zgodził się na nazwanie ich rękawiczkami, bo: "przecież misio nie ma paluszków ani rączek".

Wychodzimy.

Zjechaliśmy windą na dół.

Wyszliśmy przed blok.

Pierwsza grzejłapka ląduje w kałuży.

- Mamooooo! Ona jest brudna! Misiowi będzie zimno. Misio się przeziębi!!! ( krokodyle łzy na policzkach ).

Wracamy do domu. Zmieniamy grzejłapkę. Wychodzimy.

Spacerujemy! :)

...

Jesteśmy na przejściu dla pieszych.

- Mamo, zobacz! Listek!
Olek zatrzymuje się.
- Kochanie, chodź szybko! Jesteśmy na przejściu.
- Nieeee!!!! Tam leży listek!
- Znajdę Ci innego.
- Ale on leży na ulicy!
- Olek, już miga światło! Chodź!
Olek ryczy...
- Mamusiu, tak bardzo Cię proszę. Nie zostawiajmy tu tego listka.
- Ale dlaczego? - jestem już naprawdę zła.
- Bo jakiś samochód może go przejechać.

Samochód czeka. Kierowca puka się w głowę. My zbieramy listki z przejścia dla pieszych, żeby ich samochód nie przejechał.
Olek przytula ocalone listki i postanawia zabrać je do domu (hura! :( )
Ale nie jest źle. Olek nie zorientował się, że na jezdni też były liście.

Idziemy chodnikiem.
Olek spostrzega, że jeden liść ma złamany ogonek.
Oczy Olusia, w jednej chwili stają się dwoma oceanami pełnymi łez.
- Mamusiu, ten listek ma złamany ogonek. Wiesz, on chyba został przejechany przez samochód. Jego to boli...
- Myślę, że listek nie czuje bólu.
- Czuje. On chyba płacze, tylko ... wiesz, ... tak po cichutku...

Wracamy do domu. Przyklejamy plasterek na złamany ogonek listka.

...



Wieczorem.

Olek obmyśla plan, jakby tu dokuczyć Adasiowi.

Nagle odzywa się Adaś:
- Mamo, Olek popsuł wszystkie ludziki Lego!

Wchodzę do pokoju.
Olek trzyma w rękach mały, metalowy garnek od dziecięcego, zabawkowego zestawu. Wali łyżką o metalową pokrywkę. Obok jego nogi leżą rozczłonkowane ludziki Lego.
- Olek, przestań! Co Ty robisz?! Dlaczego popsułeś te ludziki? - pytam.
Olek podnosi pokrywkę, szczerzy zębiska i szyderczym głosem woła:
- Ha ha ha! Gotuję zupę z głów!



To, proszę Państwa, jest Olek. :)




wtorek, 1 października 2013

Jak w banku


- Olek, policzymy pieniądze w naszych skarbonkach. - zaproponował pewnego razu Adaś.
- Dobzie. - zgodził się Olek.

Obaj pobiegli do pokoju po swoje skarbonki.

Na każdej z nich jest taki sam "straszny" dinozaur.
Jednak, skarbonka z napisem: "ALEKSANDERODACTYL. Odważny i rezolutny dinozaur z najostrzejszymi kłami ns świecie" wydawała się być znacznie cięższa od skarbonki z napisem: "ADAMODACTYL. Towarzyski i dowcipny dinozaur z najgroźniejszym głosem w okolicy".
Obaj mocno potrząsnęli skarbonkami.
Tak, było już niemal pewne, że skarbonka Aleksandra jest bardziej wypełniona.
Kiedy chłopcy wysypali swoje pieniądze na podłogę stało się już oczywiste, że ... Olek ma więcej pieniędzy.

W oczach Olka przez chwilę widać było błysk radości, który jednak już po chwili przerodził się w zupełną obojętność.
Olka najbardziej w tej chwili zainteresowały kolory monet.

W oczach Adasia był smutek...

- Nie martw się Adasiu. - pocieszałam go - Jeśli będziesz oszczędzał, to z czasem, na pewno też będziesz miał pełną skarbonkę.

- Ale jeśli Olek też będzie oszczędzał, to i on będzie miał coraz więcej pieniędzy. W ten sposób nigdy go nie prześcignę. - odparł Adaś.

No tak...
Spojrzałam na dwie kupki monet i uśmiechnęłam się.

- Adaś, mam dla Ciebie dobrą nowinę. Wydaje mi się, że macie jednak tyle samo pieniędzy. Ty po prostu masz w swojej skarbonce monety o wyższej wartości.
- Ale Olek ma więcej monet. - odparł ze złością - On ma prawie całą pełną skarbonkę

- Ech, chłopaki... - wzruszyłam ramionami i zajęłam się prasowaniem.

Po chwili słyszę:
- Olek, wymienimy się. Ty mi dasz wszystkie swoje pieniądze, a ja ci dam swoje.
- Nieeeeee. 
- Olek, ja jestem starszy i będę się lepiej opiekował pieniędzmi. Nie będziesz się musiał martwić, że je zgubisz.
- Nieeeeee.
- Olek, Twoje pieniądze będą bezpieczne w mojej skarbonce, jak w banku.
- Nieeeeee.

Olek zaczął układać swoje monety kolorystycznie.  

I wtedy Adaś wymyślił świetny plan:
- Wiesz Olek, ja też mam kolorowe monety.
- Pokaś. - zainteresował się Olek.  
- Wiesz, mogę się z Tobą zamienić. Ty mi dasz wszystkie swoje pieniądze, a ja Ci dam swoje "złote" monety.
- Nieeeee, bo wtedy Ty będzieś miał duzio "polśkich źłotych". - okazało się, że Olek zna się na rachubach.
- Olek, to ja mam świetny pomysł: ja Ci oddam wszystkie swoje "złote" monety, a Ty mi oddasz wszystkie swoje "srebrne" i te "dorary" (dla Adasia wszystkie banknoty są dolarami).
- Bo wiesz... - ciągnął dalej - Te papierki, to Ci się do niczego nie przydadzą, nie grzechoczą,... mogą się porwać... i nie można po nich rysować.
- TAAAAK!!!! Adasiu, to świetny pomyśł!!! 

Tym sposobem, Olek stał się szczęśliwym posiadaczem wszystkich 1, 2 i 5-cio groszówek.
Jego radość nie miała końca. Układał je w kółeczko i kwadrat szczęśliwy, że wszystkie są do siebie podobne i nie psują mu "obrazka" swoim innym kolorem i wielkością.

A Adaś...

A Adaś sprytnie poupychał wszystko, co pozyskał, do swojej skarbonki i mocno się zamyślił.

Właśnie kończyłam prasować i już miałam zacząć z nim poważną rozmowę, kiedy zobaczyłam wielką melancholię na jego twarzy.
Zbita z tropu już nie wiedziałam, co mam myśleć.

- Adaś, po co Ci aż tyle pieniędzy? - pytam.
- Wiesz Mamo - zaczyna Adaś - bo ja widziałem w sklepie takie kredki, co miały chyba 50 kolorów...
- Po co Ci takie kredki?
- Nie dla mnie. Chcę uzbierać pieniądze i kupić je dla Olka. Wiesz,... to jest mój brat... Chcę, żeby zawsze był taki szczęśliwy...