poniedziałek, 31 marca 2014

O co chodziło?


- Mamo, a czego Ty się boisz najbardziej? - pyta Olek, kręcąc się na karuzeli.
- No... nie wiem. Olek zwolnij!
- Mamo, Ty to się wszystkiego boisz, nawet wolności...


Kto wie, co Olek miał na myśli? :-)



piątek, 21 marca 2014

Handel (z) mamą


- Mamo, bawmy się w kupowanie! - zarządził Olek.
- No dobrze. A kto będzie sprzedawcą? - pytam.
- Ja. A Ty "kupowaczem".
- Hmm... Może klientem?
- Nie, może kupowaczem.
- Ok. Poproszę ten samochód. Ile on kosztuje?
- Nic. Jest za darmo.
- A ten wóz strażacki, ile kosztuje?
- Też jest za darmo.
- A ile kosztuje ta tarcza rycerska?
- To tarcza z czasów mojego dzieciństwa. - wyjaśnia czteroletni Olek.
- Ach, tak. To pewnie jest bardzo droga? Ile ona kosztuje?
- Nic. Jest za darmo.
- Ooo! Co za fajny sklep, wszystko jest za darmo. Ale wiesz, taka zabawa w sklep jest nudna, skoro wszystko jest za darmo i nie można płacić i dostawać paragonu "na niby".
- Bo to nie jest zabawa w sklep, ani w płacenie. To zabawa w kupowanie.

...

Po 20 minutach zabawy w kupowanie:
- Olek, ja już mam dość. Wyczerpały mi się wszystkie pomysły na to, co mogłabym jeszcze kupić w tym Twoim sklepie. Chyba zaraz kupię Ciebie, albo Ty mnie. - żartuję.
- No co Ty. Ciebie nie można kupić ani sprzedać w sklepie. Mamy nie kupuje się w sklepie! - odpowiada mocno zdziwiony moją niewiedzą. - Ciebie to można sprzedać tylko na targu staroci.


poniedziałek, 17 marca 2014

Środa Popielcowa


- Mamo, wiesz czego ja nie cierpię? - pyta ze złością mój sześcioletni syn Adaś.
- Czego? - pytam zdziwiona.
- Środy Popielcowej!
- Ale dlaczego?!
- Bo po niej, przez 40 dni nie mogę robić imprez!



niedziela, 16 marca 2014

Adaś to wie


- Tato, zobacz, leci na Ciebie wielka pijawka! Łaaaa!!!! - z pokoju dobiega "straszny" okrzyk Adasia, bawiącego się z tatą.
- Ojej! Strasznie się boję! Chyba zaraz dostanę zawału serca! - odpowiada tata.
Po chwili straszenia, Adaś zmienia ton głosu i zaczyna uspokajać:
- Nie martw się tato, takie pijawki żyją tylko w egzotycznych rzekach we Francji,... to jest bardzo daleko,... na innym kontynencie,... 250 tysięcy metrów stąd...


Nie ten dzień


Jak zachęcić dziecko do malowania? ...

- Adaś, może coś narysujesz?
- Nie.
- A może coś pokolorujesz?
- Na pewno nie!
- No to może coś namalujesz dla mnie?
- Dzisiaj tego nie zrobię.
- A czemu?
- Bo dzisiaj nie ma Dnia Matki.



poniedziałek, 10 marca 2014

Jak powstał Księżyc


- Ziobać, Mamo, Księzić!!! - krzyczy Oluś, wskazując paluszkiem srebrnego rogala zawieszonego wysoko na niebie.
- Mamo, a jak powstał Księżyc? - pyta.
- Yyyyy....
- Ja wiem. - Olek urywa moje jąkanie. -  Był sobie Pan Bóg i miał taki stempelek w kształcie księżyca. Nie wiedział gdzie go przystawić, więc postawił na niebie.
- Aha....



wtorek, 4 marca 2014

Prezentacja


Dotychczas myślałam, że małe dzieci zaskakują nas-dorosłych swoimi mądrościami częściej niż starsze dzieci. Małe, czyli takie 2, 3, 4-olatki.
Dzisiaj okazało się, że to wcale nie jest reguła i że 6,5 letni chłopiec może powiedzieć coś takiego, co sprawi, że jego rodzona matka przez szereg kolejnych dni będzie patrzyła na niego ... hmm... inaczej... i na pewno z niegasnącym uśmiechem.


Poszłam z chłopakami do restauracji. Nie było wolnych miejsc, więc dosiedliśmy się do stolika, przy którym siedziała jakaś Pani z chłopcem.
Dziecko było zjawiskowo piękne. I nie ma w tych słowach przesady. Naprawdę, nie spotkałam dotychczas równie pięknego dziecka. (Oprócz swoich, oczywiście :-) ). Rozbudziło to moją ciekawość, więc zapytałam małego, jak ma na imię. Zaproponowałam swoim Panom, żeby i oni się przedstawili nowemu koledze. Natychmiast padło krótkie:
- Adaś.
- Olek.
Adaś uznał chyba, że w pewnym wieku wypada powiedzieć o sobie nieco więcej.
Przełkną to co miał w buzi i mocno się nad czymś zastanowił. Odsunął jedzenie, zmarszczył czoło, jedną ręką podparł brodę, drugą gestykulował nie wiadomo po co. Następnie wyprostował się i z pozą biznesmena, poważnym tonem specjalisty od marketingu, PR i nie wiem czego tam jeszcze zwrócił się do siedzącej przed nim Pani:

- Ja działam w przemyśle muzycznym. No wiesz, gram na pianinie, flecie... A Ty, czym się zajmujesz?

...

Pani zamarła.
Ja, o mało się nie udławiłam.
Olek posmutniał...

Biedny Oluś, spuścił głowę i smutnym głosem, pełnym rezygnacji dodał:
- A ja tylko śpiewam...

Specjalista-pianista-flecista, działający w przemyśle muzycznym, natychmiast go jednak pocieszył:
- Nie martw się Olek, za rok będziesz grał.