niedziela, 25 maja 2014

Sposób na miłość


Olek siedzi mi na kolanach, przyklejony do mnie całym swoim ciałkiem.
Po chwili odrywa głowę i mówi:
- Mamo, jak będę czarodziejem, to wyczaruję takie magiczne okulary. I jak Ty założysz te okulary, to będziesz myślała, że ja jestem wspaniałym rycerzem i będziesz we mnie cały czas zakochana. Do końca świata!



Nowe Lipki


Adaś bardzo lubi podróże po Warszawie. Najbardziej podoba mu się na Starym Mieście. Lubimy sobie tak razem jeździć i poznawać miasto z okna tramwaju.

Jesteśmy w drodze do centrum.
Tramwaj zatrzymuje się na jednym z przystanków, a głos z głośnika mówi:
- Przystanek "Nowolipki".
 Adaś rozgląda się dokoła i zdumiony mówi:
- Mamo, ten pan kłamie.
- Jaki pan?
- Ten, co przed chwilą powiedział "przystanek Nowe Lipki". Tu nie ma żadnych małych drzewek. Mamo, to może posadzimy tu swoje małe lipki?

:-)


Zawód Olka


- Mamo, a wiesz kim ja chciałbym zostać, jak dorosnę? - pyta Olek.
- No kim.
- Lekarzem.
- To wspaniale. To bardzo ważny zawód. Będziesz leczył ludzi, tak?
- Nie. Będę przecinał "pompowinę".


niedziela, 18 maja 2014

Poligloci



Olek podchodzi do mnie i wręcza mi "coś" ulepione z ciastoliny, ze słodkim:
- Et voilà!

Adaś, słysząc to, proponuje:
- Mamo, porozmawiajmy po angielsku!
- Ok. It's a very good idea!
- ?
- Adam! Could you clean up your toys?
- Sorki. Kunt lisztyn aj.
- I don't understand.
- No to jak Ty się, mamo, tego angielskiego uczyłaś!?
 


"Kunt lisztyn aj" = I'm not listening



Niech się cieszą...


Adaś wziął się za rysowanie. (Święto!)

Zerkam mu przez ramię i widzę, że narysowany czołg (no bo, cóż by innego) jest wykonany byle jak. Każde koło innej wielkości, każde kanciaste... Czyli, krótko mówiąc: projekt ciekawy, wykonanie na poziomie trzylatka.

- Adaś, nie możesz się bardziej postarać! Przecież ci żołnierze w tym czołgu, to powypadają, jeśli gąsienica będzie na takich kołach!

No cóż, może to nie było motywujące...

Adaś się tym jednak wcale nie przejął (jak zwykle, zresztą).
Spojrzał na mnie z zadartym nosem, obejrzał rysunek i z ironią odparł:
- Dawno temu nie znano koła, ciężkie rzeczy musiano na balach wciągać. Niech się cieszą, że im takie koła narysowałem!

No, i koniec dyskusji :-)


środa, 14 maja 2014

Co się robi z dziewczyną


- Mamo, a po co ma się dziewczynę? - pyta mój 6,5-letni syn Adaś.
- Żeby ją kochać.
- Jak ja będę miał dziewczynę, to będę nią rzucał.
- Nią?! Chyba ją?
- No, jeszcze nie wiem...



blog.minia.pl


Drodzy Czytelnicy,

zbliżającą się 1 rocznicę powstania bloga, uczciliśmy nowym adresem: http://blog.minia.pl .

Pozdrawiam,
Minia

poniedziałek, 12 maja 2014

Gdzie te kałuże?



Olek zawsze lubił deszczowe spacery.
Dzisiaj idzie smutny, ze spuszczoną głową. W ręku obojętnie trzyma dziecięcą parasolkę z dwoma piłkarzami. Na nogach ma żółte kaloszki, którymi co chwilę robi głośne "plask!" w każdą napotkaną kałużę.
W pewnej chwili podnosi głowę i z wyrzutem pyta:
- Mamo, kiedy ja w końcu spotkam taką prawdziwą kałużę błotnistą, a nie chodnikową!? No wiesz, taką, co się wpada po kolana w błoto! To dopiero byłaby przyjemność...
- I pranie... :-)



sobota, 3 maja 2014

Wystarczy uśmiech


Staliśmy z Olkiem na wprost siebie. Roześmiani jakąś historią, którą ktoś przed chwilą powiedział. 
Olek zapatrzony, nie odrywał oczu od mojej twarzy.
Kiedy nasycił się już tą chwilą, która szczęściem wymalowała się w jego oczach... wziął mnie delikatnie za ręce ... i ze wzruszeniem w głosie wyznał:

- Mamo, jak Ty się uśmiechasz, to ... wszystko jest złote...




Modlitwy


"Są modlitwy, jak ptaki niewidome, które bezkres celu przeraża... "

Tak śpiewają ludzie z gór, w górskich, małych chatkach otulonych ciszą...

Kiedy leżę otulona dziećmi, w łóżku już pięć razy dzisiaj posłanym, z głową na poduszce wyciapanej sokiem z marchwii, modlę się...  o ciszę...

Ból kręgosłupa nie ustaje. Wiele bym dała, aby móc położyć się na boku, ale nie mogę. Muszę leżeć na plecach, bo inaczej ten pieszczoch, który został za moimi plecami ciągnie mnie za koszulkę w swoją stronę z podkówką na ustach i żalem, że się od niego odwracam i go nie przytulam.
Wkładam więc namacanego nogą pluszaka pod odcinek lędźwiowy kręgosłupa, patrzę na fluorescencyjne gwiazdki na suficie, naklejone tak, że udają gwiazdozbiory. W pamięci szukam widoku rozgwieżdżonego nieba i zapachu górskiego wiatru, i... czekam...
... Czekam na ten pierwszy, spokojny, rytmiczny oddech, świadczący o tym, że przynajmniej jeden już zasnął. A potem drugi.

Nagle odzywa się Adaś:
- Panie Boże, który jesteś tam wysoko w niebie, proszę Cię, abym miał dobre sny.
 Po chwili dołącza Olek:
- Maryjo, chciałbym zobaczyć Cię, jak siedzisz w niebie na chmurce. Jak ty tam siedzisz, że nie spadasz? Przecież chmurki są z waty.
Dalej ciągną już na zmianę:
- Boże, proszę Cię, żeby przyśniły mi się klocki LEGO.
- I kolorowa tęcza...
- I żeby nic złego się nam nie stało.
- I żeby wszystko było piękne. Żeby przyleciał na Ziemię niewidoczny superbohater i żeby bronił nas. Żeby było tylko dobro.
- I żebym jutro miał dobre pomysły do zabawy.
- Panie Boże, proszę Cię, żeby moje żołnierzyki się nie rozpadały.
- I żebym miał moc latania i odrzutowe silniki w butach.
- I żeby jutro była ładna pogoda...

...