poniedziałek, 25 maja 2020

Witajcie! Wróciłam! Kilka historyjek wrzuciłam ;-)


Witajcie po długiej przerwie! :-)

Znowu Dzień Mamy, a zatem dobra okazja, żeby powrócić na bloga i przysiąść na nowo nad spisywaniem przygód moich dzieci. Nie wiem jak często będę pisać. Pewnie jak zwykle ;-) Co wcale nie znaczy, że nic się nie działo. Wydarzyło się sporo...

Po pierwsze: od prawie 2 lat mamy Julkę  !!!

Po drugie: Adaś i Oluś, to już pan Adam i pan Aleksander (no, prawie ;-) ).


Nianiu

Kiedy Julka zaczęła mówić, nazwała siebie "Niunia". Zresztą my na nią też tak wołaliśmy.
Potem jej się coś odmieniło i najprawdopodobniej przestawiła sobie sylaby w tym słowie, gdyż zaczęła mówić na siebie "Nianiu".
Następnie powstała odmiana:
Kto? - Nianiu
Wszystkie pozostałe przypadki - Nianio.

Ale!
Jeśli zapytacie, jak ma na imię, to powie, że :
- Niunia :-)

Zatem, przed Wami pierwsze anegdotki naszej Niuni, zwanej Nianiu.
Zapraszam :-)



07.05.2020 r.
Julka, wiek 1 rok i 9 miesięcy

Trwają próby odstawienia od piersi.
Próby, jak to próby... nikt nie ustalił daty finału, więc trwają ;-)

Rozmowa z moją córką na chwilę przed południową drzemką:

- Julcia, kto pije mleczko z cycusia? - pytam.
- Dzidzi! - pada natychmiastowa odpowiedź.
- Taaak! - biję brawo.
- Julcia, a duże dziewczynki piją mleczko z cycusia?
Julka kręci głową, że nie.
- A ty jesteś duża, czy mała? - ciągnę podchwytliwie.
- Duuuuuzia!!! - Julka stwierdza oczywistą dla całego świata oczywistość i nakreśla rączkami wielki okrąg w powietrzu, żeby zobrazować JAKA JEST DUŻA.

Julka przemyślała sobie jednak tę kwestię dość szybko, bo natychmiast zmieniła zdanie:

- Naniu  (Julka)  dzidzi! Dada, O  (Adam i Olek) - duuuuzi! Nianiu maja, maja (mała/malutka) ... - kończy cichutko, mruży oczy i pokazuje maleńką przestrzeń między paluszkami, która ma wskazywać, jakim Julka jest malutkim dzidziusiem.
Po czym pada zdanie kończące wszelkie dalsze dyskusje w tym temacie (przynajmniej na dzisiaj ;-) :

- Mama! CICIII !!!!



08.05.2020


Wsiadamy do windy. Ja i stado moich dzieci: Adam, Olek i Julka w swojej karecie. Już po starcie daje się wyczuć jakiś smrodek.
Olek:
- Fujjj! Co tak śmierdzi?
Julka:
- Fujjj!!!
- Może ktoś w coś wdepnął? - zastanawiam się.
- Mozie! - dopowiada Julka.

Chłopaki oglądają buty. Julka też :-)
Chwila ciszy...
Śmierdzi dalej.
 
Nagle Julka zaczyna kręcić główką i woła:
- To nie JA!!!



11.05.2020


Trwają również próby odpieluchowania. I te, o dziwo, idą całkiem dobrze.
Zdarzają się jednak czasem jakieś wypadki...
.... ale przecież nie Julci!

- Julka, kto nasikał do pieluchy? 
- Adam!!!

:-)


______________________



Co u Olka?
Olek ma skończone 10 lat i ... oto Olek:

11.05.2020 r.

Olek układa swoje koszulki w szufladach.
Koszulki zajmują 3 szuflady.
Każda koszulka zostaje złożona w komplecie z pasującymi spodenkami.
Każdy zestaw zostaje podzielony na takie kupki w szufladach, żeby po otwarciu można było bez podnoszenia ubrań zobaczyć co jest na spodzie szuflady.
I teraz najlepsze na koniec:

Zestawy zostają podzielone na kategorie:
1. Wyjściówki
2. Oldschoollowe (czyli, m.im. te na boisko)
3. Artefakty

Jakieś pytania?

;-)


______________________


Co u Adama?
Adam ma 12,5 lat i ... jest nastolatkiem...


11.05.2020 r.

Adaś wstaje:

- Cześć mamo! To ja, największa porażka twojego życia!

Uniesienie brwi. (moich).
Czekam na ciąg dalszy.
Wraca... idąc tyłem...
Na ustach zawadiacki uśmiech. 
Puszcza oczko i strzela:
- Masz już depresję?

Witaj dniu! :-D



Śniadanie: 

Jestem zajęta szykowaniem jedzenia dla Julki. Tymczasem ona akurat właśnie w tym momencie potrzebuje, żeby to właśnie mama i tylko i wyłącznie mama poszła z nią do pokoju po lalę.
Proszę Adasia:
- Czy mógłbyś pójść z nią?
Na co oburzona Julka:
- Nie!!! Nie Dada! Mama!
Na co Adaś (nie odrywając wzroku od książki):
- No widzisz. Skończył się popyt na moje usługi...

Po obiedzie:

- Zatem, co u Ciebie, Adasiu?
- Znowu się muszę uczyć tej głupiej: matmy, angielskiego, audycji muzycznych ....itd... Kończy. Rzuca teatralnie pierwszą z brzegu książką.
- Mhmm... Ale Ty się właśnie nie uczysz, tylko grasz na komputerze.
- Uczę się!!! 
- No przecież widzę.
- Ty się nic nie znasz (jak zwykle)! To jest taki program do nauki języków i tam się zdobywa ... zbiera ...itd.
- Adam! Za 3 dni masz egzamin z j. angielskiego, a za 5 dni z matematyki. Widzę, że grasz na komputerze.
- Ale ja się uczę!
- Czego?!
- Japońskiego.


No to już wiadomo, co trzeba robić przed egzaminem końcoworocznym z j. angielskiego. ;-)
Ale wiecie, jak to z tym jabłkiem, że gdzie pada? ;-)
Ja nigdy nie miałam tak wysprzątanego mieszkania, jak tuż przed egzaminem ;-) ;-P



A co do ubrań:
Ile jesteście w stanie podać wariantów nieprawidłowego nałożenia skarpet?
Na pewno nie tyle, ile praktykuje Adaś ;-)

Jedna na prawą stronę, druga na lewą.
Jedna piętą do góry, druga piętą w dół.
Jedna czarna, druga zielona w paski.
Jedna czysta, druga brudna.
Jedna w dobrym rozmiarze, druga za mała.
Jedna znaleziona pod stołem, druga ... nie pamięta.
Jedna jego, druga ... brata.

Ale, czy to ma jakieś znaczenie?
No nie ma :-)

_______________________


W duecie Adam-Olek też jest fajnie.

11.05.2020

"O tym, czy jajko jest mięsem"

czyli:
Rozmowa w trakcie obiadu... trzeciego w tym dniu...
Wasi synowie też tyle jedzą???

Namawiam Olka do zjedzenia mięsa. Olek kręci nosem i kombinuje, jak by tu po raz 5 dzisiaj zjeść jogurt, albo płatki z mlekiem.
Zauważa, że podaję Julce jajecznicę. (Ten egzemplarz też wybitnie bezmięsny).
Czyli:  Julce mama odpuściła. Jemu nie.
Olek lubi jajka. Trochę, ale lubi.
Mocno myśli jak mnie przekonać.
Widzę co się święci, więc klasycznie zaczynam wykład na temat zawartości w mięsie tego wszystkiego, czego nie ma w mleku...
Olek słucha i wie, że mam rację.
Nie zmienia to faktu, że wolałby znowu jogurt. Ewentualnie jajko,... ale tylko trochę tego jajka.
Nie zmienia to faktu, że Olek jest najbardziej upartym dzieckiem, jakie znam.
Nie zmienia to faktu, że Olek dotąd będzie drążył temat, aż znajdzie inne, bardziej satysfakcjonujące rozwiązanie. :-)

- Mamo, a czy jajko to mięso? - pyta patrząc na jajecznicę Julki.
- Nie. Jajko, to jajko - odpowiadam.
- Ale czy w jajku jest mięso? 
- No nie. Jak może być mięso w jajku? Chodzi Ci o białko? To dwa różne produkty. Masz jeść mięso!
- No, ale mamo, tak hipotetycznie. Czy w jajku nie ma mięsa kurczaka? - ciągnie dalej.

W tej sekundzie Adaś wychwytuje, o co chodzi Olkowi i zaczyna wykład:

- Olek, częściowo masz rację. Gdyby to jajko poddać naświetlaniu tuż po tym, jak kura ja zniosła, to z tarczki zarodkowej, która powstaje ma powierzchni żółtka rozwinąłby się zarodek .... Ale nie jest to założenie hipotetyczne, tylko teoretyczne... Zatem wracając do zarodka... 

Olek po wysłuchaniu wykładu uznał, że woli jeść kurczaka w formie usmażonego na patelni kotleta.
Zniechęcił się natomiast, nie wiedzieć czemu, do jajek ;-)


Nie był to, bynajmniej, koniec tematu jajek na dzisiaj.
Wieczorem Adaś wchodzi do sypialni, gdzie akurat cieszyłam się 30 sekundami świętego spokoju z moim sam na sam ze stertą prania.

- Mamoooo! A wiesz, że prawdziwa czapka kucharska ma czasem nawet 100 zakładek? Wiesz dlaczego? - pyta.
- Nie wiem. A ty się o tym może uczysz na angielski?
- Ojjj mamooo... 
- No dobrze. Dlaczego ma tyle zakładek?
- To bardzo ważne. Ilość zakładek określa, ile dań z jajka umie przyrządzić dany kucharz. Pomyśl. Danie, które zawiera tylko jeden produkt. Jajko, które samo w sobie jest daniem. I to na 100 sposobów! ...  Fajnie, nie?



Fajni są, nie? ;-)