18 stycznia 2021 r.
Adaś, 13 lat i 3 miesiące
Wchodzę do pokoju i widzę taki oto obraz "uczącego się Adasia" :
Na biurku rozłożona książka do historii i informatyki.
Przed oczami włączony komputer z milionem zakładek, po których przeskakuje z prędkością światła i jednocześnie:
- graja w jakąś grę,
- rozmawia z kimś na czacie,
- robi zadania z informatyki,
- rozwiązuje testy z historii,
- czyta coś w Google,
- wysyła memy komuś na innym czacie...
W tym samym momencie, obok sterty gazet leży włączony Kindle, na którym od czasu do czasu w "wolnej chwili" podczytuje lekturę (mam nadzieję).
Ale to nie koniec, Drodzy Państwo. Czas nie byłby w pełni wykorzystany, gdyby jego telefon leżał martwy! Otóż jest on włączony oczywiście, a Adaś tylko dlatego nie ma na uszach słuchawek wielkości hełmu kosmonauty, bo nie zdążył ich podłączyć do tegoż telefonu. Zatem kolejne urządzenie leży włączone obok, jakże w tym wypadku przestarzałych, książek i odtwarza nagranie z jakiegoś kanału na YouTube. Na tym to nagraniu coś/ktoś prowadzi niezwykle skomplikowany wywód na temat historii Hogwartu i tego co ma Lord Voldemort do Harrego Pottera.
No!
- Adasiu, czy Ty chcesz dostać schizofrenii? - zaczynam.
- Nie. Skąd to przypuszczenie? (łobuzerski uśmiech)
- A myślisz, że nie grozi Ci to od takiego stylu ... NAUKI?
- A czytałaś kiedyś jakie są przyczyny schizofrenii? ... Ha ha ...
Robię głęboki wdech.
- Chodzą słuchy, że się uczysz.
- No, jak widać.
- Mhm...
- A co, może nie!?
Ogarniam wzrokiem to multielektroniczne stanowisko nauki i już mam zacząć swój monolog, kiedy dociera do mnie, że dziecko fascynuje się życiem Harrego Pottera. W tym momencie sprawy się bardziej komplikują. Bardziej niż, jak sądzę, w większości domów.
- Adam, wiesz jaka jest zasada.
- Oj, mamo! To tylko Harry Potter!
- Oraz...? - naciskam, bo wiem, że tłumaczenie tego na nowo nie jest konieczne.
Dziecko jest jednak bardzo inteligentne i z pewnością równie sprytne. Postanowiło przekonać mamę do swoich poglądów i zrobić z okultyzmu "ciekawostkę naukową".
- Mamo, ja na łacinie razem z panią tłumaczyłem zaklęcia, wiesz? - mówi z dumą.
- To interesujące. I mam Cię za to pochwalić.
- No tak, bo umiałem je przetłumaczyć. Poza tym, tu (w YouTube) usłyszałem coś bardzo ciekawego. Wiesz, że całe życie Harrego w Hogwarcie było od początku zaplanowane?
- ADAŚ !
- No co?! No i jeszcze ciocia mi kiedyś opowiadała, że jak była mała, TO TY jej zrobiłaś taką niespodziankę i zabrałaś ją do kina na Harrego Pottera - broni się zaciekle.
- Mhmm... Nie pamiętam tego. Tak Ci powiedziała?
- Tak. No widzisz! - wykrzykuje z tryumfem.
- Nawet jeśli tak było, to nie ma to nic wspólnego z tą sytuacją!
Dziecko jest jednak inteligentniejsze i sprytniejsze niż wszyscy myślą. Mówi dalej:
- Mamo, to (magia) nie jest takie straszne jak wszyscy myślą. W dawnych czasach wiele osiągnięć techniki uważano za dzieło diabła.
- No i ...
- No i to, że to się zmienia. Używamy rzeczy, które kiedyś były traktowane jako zło.
- Taki jesteś mądry, to powiedz jakich.
- Np. kojarzysz motyw odbicia lustra z Mickiewicza?
Tak, tak!... Takie właśnie pytanie zadał mi mój 13-letni syn (!)
- Tak. I co z nim? - pytam.
- Dawniej sądzono, że jeśli w lustrze nie pojawi się odbicie osoby, która się w nim przegląda, to trzeba tą osobę pokropić wodą święconą. A teraz - ciągnie dalej - mamy lustra, w których możesz się przejrzeć i wirtualnie dopasowywać sobie ubrania, żeby sprawdzić czy Ci w nich do twarzy. Zresztą podobnie, na zasadzie lustra, działają wszystkie nakładki np. dodawanie uszu kota do swojego zdjęcia. Czyli ... lustro, którego kiedyś się bano i uważano za dzieło szatana, zwłaszcza, jak nie ma w nim odbicia, teraz jest czymś normalnym. Możesz sobie zaprojektować brak odbicia, albo odbicie w innych ciuchach.
- Super. I dlatego okultyzm jest ok? - pytam z ironią.
- Próbuję Ci wytłumaczyć, że wszystkie nowinki technologiczne, które kiedyś uważano za zło, teraz są powszechnie używane. Coś, co może się wydawać magią, za kilka lat może być czymś normalnym.
- Jakoś trudno mi to sobie wyobrazić, Adasiu.
- A mi nie. Dam Ci taki przykład: co byś powiedziała, gdyby za kilka lat nie było broni tylko różdżki wypełnione np. jakąś biochemią?
No i co ja mam powiedzieć takiemu Adasiowi?
Chyba 1:0 dla niego ... chwilowo ;-)
Olek, 10 lat i 10 miesięcy
Opis stanowiska nauki podobny jak powyżej :-)
- Olek, czemu się nie uczysz, tylko grasz? - rzucam beznamiętne, klasyczne pytanie.
- Uczę się - pada równie beznamiętna odpowiedź.
- Ale Ty grasz.
- Ale też się uczę.
- Olek, Twoi koledzy codziennie siedzą kilka godzin przed komputerem i mają lekcje. Czy Ty nie możesz poświęcić dwóch godzin na naukę?
- Oni się nie uczą, tylko właśnie ze mną grają.
- No przecież muszą siedzieć na lekcji online!
- Mamo, słyszałaś kiedyś o skrócie Alt + Tab?
- Yyy...
- Większość nauczycieli też nie.
Julka, 2 lata i 5 miesięcy
Julka właśnie skończyła zabawę klockami.
Usiadłam obok niej na podłodze i myśląc o tym, jaką rozmowę powinnam odbyć z każdym z moich synów zajęłam się zbieraniem zabawek.
- Pomożesz mi? - pytam myśląc o czym innym i raczej nie oczekując odpowiedzi.
Po chwili jednak przełączam się na Julkę i z uśmiechem zwracam się do niej:
- Julcia, pomożesz mi pozbierać klocki? - pytam z czułością.
Z taką samą czułością i słodkim uśmiechem Julcia odpowiada:
- Jeśteś juś duzim psiedśkolakiem. Poladziś siobie.
Kurtyna.