wtorek, 7 stycznia 2014

Czary mary z reklamy



Co wnoszą w życie moich dzieci wyjazdy do dziadków?

No tak. Na pewno wiele można by tu wymieniać.
Wspaniałe zabawy, bezcenny czas spędzony razem,... ale... nie tylko to.
Otóż, moje dzieci, podczas każdego pobytu u dziadków zostają wzbogacone o nową wiedzę zaczerpniętą z reklam telewizyjnych.
Dlaczego akurat tam, tzn. u dziadków?
Bo u nas nie ma telewizora.
Tak, tak. Żyjąc w XXI w., w kraju podającym się za cywilizowany, mając wykształcenie itd. świadomie zdecydowaliśmy, że w naszym domu nie będzie telewizora. Po czym, 95% naszej rodziny i znajomych, nie zawsze wprost, ale jednak, stwierdziła, że: "jak to możliwe, że żyjąc w XXI w., w kraju cywilizowanym, mając wykształcenie itd. świadomie zdecydowaliśmy, że ..." no, że go nie mamy. Tego telewizora. Za to na pewno mamy coś nie tak z ...:)
Nie wdając się w opisy, kto w którą stronę lub na kogo lubi patrzeć, my na co dzień patrzymy na siebie. I tak już od 9 lat.
- A co powiecie dzieciom, jak zapytają się Was kiedyś, czemu nie macie telewizora, a inne dzieci w domach mają? - zapytała pewnego razu moja mama, gotowa nas uszczęśliwić nowym prezentem.
Wtedy spojrzałam jej głęboko w oczy i odpowiedziałam:
- Mamo, wiesz, porozmawiam z nimi o tym.
Nie wiem, czy zrozumiała.
Telewizor chciała nam kupować jeszcze przez kolejnych kilka lat.
Wypada teraz odpowiedzieć, czy moje dzieci naprawdę nas o to pytały.
Prawda jest taka, że nie. Nigdy. Ani razu.
W sumie, to nie wiem dlaczego. 
Wydaje mi się, że może dlatego, że zawsze, o cokolwiek nas/mnie zapytają, ja staram się im jakoś odpowiedzieć.
Jak chcą coś obejrzeć - włączam im komputer.
A czasami, wieczorem... całą rodziną wygodnie układamy się w łóżku i oglądamy filmy na suficie - z rzutnika. Mamy wtedy takie nasze małe kino domowe.
Naprawdę, oni nigdy nie odczuli braku telewizji.
Nie rozumieją tego niektórzy, którym o tym opowiadam. Nie wierzą akwizytorzy, pukający do drzwi z nową ofertą telewizji cyfrowej, ale tak właśnie jest.
Nie mamy telewizora.
 
No i co się dzieje, kiedy do kogoś pojedziemy na kilka dni.
Kiedy już dzieci się wybawią, wybiegają, ponudzą, i znowu, pięć razy powtórzę wszystkie te czynności, przychodzi im do głowy taka myśl, żeby obejrzeć telewizję.
Najbardziej przykuwające wzrok, słuch i zdawać by się mogło, wszystkie zmysły, są ... reklamy.

Co tam bajki. Przecież je znają.
Filmy? - Nic nadzwyczajnego.
Ale reklamy, to jest to!
Tego nie mają na co dzień.

Po powrocie z kościoła, nie było czasu na ściągnięcie najlepszych spodni i świeżo wypranej, odświętnej kurtki. 
Adaś usprawiedliwił się tak:
- Mamo, pies tak bardzo chciał, żebym mu rzucał patyk. No a to przecież nie moja wina, że jest błoto. Deszcz padał, to jest błoto. To chyba wina zmiany klimatu. No, a że w kurniku byłem, to też nie moja wina. Patyk tam wpadł. Musiałem ratować kury przed psem. Babcia, to na pewno się ucieszy, jak jej powiem, że znalazłem dwa jajka i je włożyłem do kieszeni, bo tam jest mięciutko. Tylko Sonia (pies) chyba je tam wywąchała i mnie przewróciła. A w ogóle, to nie masz się czym martwić, Mamo. Widziałem w telewizji taką reklamę, że ... usunie każdą plamę. No, to Ty się już niczym nie martw, Mamo, tylko kup ten proszek do prania. Widzisz, Ty o tym nie wiedziałaś, bo nie oglądasz reklam.

Podczas przebierania się w domu, znowu powrócił temat prania. Adaś przypomniał sobie, że w reklamie proszku do prania była też mowa o plamach z czekolady. To zaś, przypomniało mu, o kolejnej reklamie.
- Tato, po powrocie musimy szybko iść na zakupy do... Do 15 stycznia jest promocja. Czekolada 20% taniej.

Tego dnia Adaś dokonał jeszcze kilku innych ekonomicznych obliczeń, bardzo korzystnych, jego zdaniem, dla naszego domowego budżetu.

Na koniec zaproponował, żebym zastosowała pewien środek do odchudzania dla pań po 40-stce. W reklamie powiedzieli, że można schudnąć w 10 dni.
- Ten środek, jest dla młodszych pań, ale Tobie nie powinien zaszkodzić. Musisz tylko przeczytać ulotkę lub skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu, ale Ty się nie martw, bo to taka herbatka ziołowa. Mamo, przecież zawsze marzyłaś, żeby się dopiąć w tej fioletowej sukience. Ten środek pomoże Ci zrealizować Twoje marzenie. Musisz zrzucić swoje oponki i uwierzyć w siebie!


I właśnie dlatego, telewizora mieć nie będziemy :)
A w sukience się dopinam.





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz