czwartek, 14 sierpnia 2014

Na przystanku


Pewnego popołudnia na przystanku tramwajowym...

- Olek, przesuń się, proszę, to ta Pani też będzie mogła usiąść na ławce.
Olek spojrzał na Panią, spojrzał na ławkę...
- To ona ma taką dużą dupę! - krzyknął zdziwiony.

...

- Mamo, zobacz! Ktoś wydrapał na szybie rysunek! - woła podekscytowany Olek.
Patrzę uważnie na kilka kresek wydrapanych blisko siebie, ale żadnym sposobem nie widzę tam rysunku (?)
Tymczasem Olek znalazł kawałek patyka i zamierza spróbować własnych sił w malarstwie.
- Nie wolno! Poza tym, ja nie widzę tu żadnego rysunku!
- Nie widzisz!!!??? Zobacz, to czterogłowy smok ziejący ogniem... I ma laserowe oczy!... Tu ma głowy, tu ręce, tu ogon... Ktoś to tu wydrapał, żeby ten smok straszył tych niedobrych chłopców, co bazgrzą po przystankach.
- Aha ...

...

Tymczasem Adaś stoi z przekręconą w bok głową i uważnie przygląda się tramwajowi, który akurat stoi na przystanku.
Słyszę ciche:
- Paróweczka, ... pomidorek,...
(?)
- Adaś, jesteś głodny? - pytam.
- Nie. ... frytki...
- Adaś, powiesz mi co robisz?
- Tak.
- Hmm... A co robisz?
- Zastanawiam się.
- Aha. A powiesz mi nad czym?
- Tak.
- Adasiu, nad czym się zastanawiasz? (Czy Was też czasem irytują Wasze dzieci?)
- No,... zgaduję, co jest narysowane na tym tramwaju.
- Ale przecież na nim nic nie jest narysowane. (?)
- Jest. Zobacz. W kilku miejscach jest obok siebie pomidorek, paróweczka i taka gruba frytka. A ta paróweczka to może też być butelką...

Ja zwariuję! Gdzie on to widzi?

- Adasiu, a mógłbyś mi pokazać, gdzie to widzisz?
- Tutaj. 

Adaś wskazał... SYRENKĘ WARSZAWSKĄ z logo "Zakochaj się w Warszawie"... :-)))
Kto nie zna, niech wygoogla "obrazy dla zakochaj się w Warszawie" :-)

Wytłumaczyłam Adasiowi, że to jest Syrenka Warszawska. Tylko namalowana w taki artystyczny sposób. On wtedy zapytał:
- A czemu ten artysta, jak ją malował użył jedzenia z McDonald's?
- No cóż... może był głodny jak tworzył.

Tymczasem Olek...

Tymczasem Olek wypełnił kieszenie kamieniami.

- Olek, po co Ci tyle kamieni?
- Bo to niespotykane okazy.
- Wyrzuć to, proszę. W domu mamy już dość kamieni.
- Ale takich jeszcze nie mamy.
- A co jest w nich takiego niezwykłego?
- Mają ostre brzegi. Może ten, kto wydrapał na szybie tego smoka używał właśnie takich kamieni.
- Iiiii...!?
- Wypróbuję w domu. - woła z niewinną miną.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz