Olek wyszedł na dwór i zatrzymał się tuż za schodami. Zadarł głowę do góry i patrzy, patrzy, patrzy...
- Na co tak patrzysz, synku? - pytam.
Olek nic nie odpowiedział. Cicho westchnął i rozmarzonym wzrokiem dalej patrzył na coś, co było wysoko na niebie...
Po chwili odwrócił się do mnie i rzekł:
- Łobać, Mamo (zobacz). Chlumki.
- Chlumki?
- Tam, wysioko.
- Aaaaa, chmurki.
- Tak chlumki. Jedna chlumka, dluga chlumka, tsiecia chlumka...
Na jego twarzy widać było wielkie wzruszenie. Wyglądał jakby przed chwilą wrócił do rzeczywistości z jakiejś bardzo odległej krainy. Z Krainy Chlumek.
Nigdy nie zapomnę wyrazu jego twarzy, kiedy tak stał i... po prostu... był szczęśliwy, bo zobaczył chlumki...
A dzisiaj?
Dzisiaj za oknem jest gmła lub inaczej: "gma" :)
A to słowo, z kolei, pochodzi ze słownika Adasia.
Gma (mgła) jest częstym tematem prac plastycznych Adasia.
Z "archiwum":
Adaś trzy lata.
- Adaś, dlaczego wylałeś cały pojemnik z białą farbą na karton? - pytam zdziwiona
Adaś myśli i nie odpowiada.
- A jak zrobić ssary? - pyta mnie po chwili.
- Trzeba biały pomieszać z czarnym.
Adaś, niewiele myśląc, wylał na karton kolejny pojemnik z farbą. Tym razem z czarną.
- Adaś, co to ma być?!
- Gma. Nie widziss?"
Nie muszę Wam już pisać, że "chlumka" i "gma", to moje ulubione słowa:)
Szkoda, że nie można opisać tych słodkich jak miód głosików moich dzieci.
Też byście się rozpłynęli. :)
Przed nami weekend. Życzę Wam więc pogody bez gmy. Abyście też mogli, tak jak Olek... choć na chwilę... zachwycić się pięknem chlumek.
Minia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz