wtorek, 5 listopada 2013

Powitania... jak zwykle



Wychodząc z domu mówię do Adasia, że idę po zakupy.
Wracając z siatkami do domu stwierdzam jednak, że zajdę po drodze po Olka do przedszkola.
Ledwo wkładam głowę za drzwi od sali, a już wyskakuje z niej mój synek. Subtelnie rzuca mi się na ręce, o mało nie rozbijając mi głowy o futrynę i tak mocno ściska za szyję, że o mało nie zwymiotuję. Ponieważ jednak, w takiej sytuacji każdy obserwator wzruszy się do łez, więc nie pozostaje mi w tym momencie nic innego, jak napisać, że poczułam się bardzo szczęśliwa na widok mojego syna. (Bo niekoniecznie z powodu jego "delikatności").

Pierwszą wiadomością dnia, dzisiaj, było:
- A ogórek kiszony, to ma kształt okrągły...
- No tak, to rzeczywiście fascynująca informacja. A coś jeszcze?
- Pani zjadła po kryjomu dwie czekoladki.
- No, to chyba się nagrało na kamerze, więc będą dowody. A coś jeszcze? Może coś ciekawego dzisiaj robiłeś? - pytam
- Tak.
- A można wiedzieć, co?
- To co wczoraj.
- Hmm... Super. A co robiłeś wczoraj?
- Nie pamiętam.

Z wiadomości o ogórku wydedukowałam, że, być może, było dzisiaj coś o warzywach. Może o kolorach. A może o kształtach. Eeeee tam. Mniejsza o to.

- Olek, a wiesz, że jutro w przedszkolu będzie fotograf? - zaczynam z innej beczki
- Wiem, wiem... - Olek kiwa głową.
- O, Pani Wam mówiła?
- Nie. Podsłuchałem. - mówi szeptem.
- Aha... Mniejsza z tym... Wiesz, jak Pan fotograf będzie robił zdjęcie, to proszę, abyś się ładnie uśmiechnął.
- Taaaak, wieeeeem. I jeszcze można powiedzieć jakieś słowo do uśmiechu.
- Zgadza się. Np.: seeeer. - podpowiadam
- Albo dupaaaa...

Olek się ubiera, ja poczułam, że muszę się rozebrać. 

Idziemy do domu. W drzwiach wita nas Adaś, który już nie mógł się doczekać na jogurty, które miałam mu kupić w sklepie.
Bierze ode mnie siatkę w momencie, kiedy zza moich pleców wyłania się Olek wrzeszczący na cały korytarz:
- Cześć Adaś!
Adasiowi ręce opadły. 
W spojrzeniu Adasia, którym obdarzył nas na powitanie, raczej nie było entuzjazmu.
Spojrzał na mnie z rezygnacją i mówi:
- A dzieciaka, to co? W promocji Ci dali?!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz