środa, 17 lipca 2013

Punkt 2: Mamy robią makijaż

Pewnego dnia:...


- Mamo, łobać! - Olek wskazuje mi paluszkiem Panią, która siedzi w tramwaju, na wprost nas.
- Na co mam patrzeć? - pytam.
- Łobać, jakie ta Pani ma pokolorowane flamastrami paznokcie!

Olek robi surową minę i zaczyna grozić paluszkiem.

- No, no, no!!! Nie wolno malować paznokci flamastrami!!! - woła.

Obie z Panią próbujemy powstrzymać śmiech.
Niektórym, siedzącym obok nas, jednak się to nie udaje:)

- Oluś, ta Pani ma pomalowane paznokcie specjalnym lakierem do paznokci. Dorosłe kobiety malują paznokcie. - tłumaczę.
- A czy im wolno? Mama im pozwala?
- Wolno. - uśmiecham się na widok jego zdziwienia.
- A po co tak kolorują paznokcie?
- Żeby były ładniejsze.
- A Ty, czemu nie pomalowałaś? - pyta, dokładnie oglądając każdy mój palec.
- Kiedyś malowałam, wiesz? ... Teraz nie mam na to czasu...

Tymczasem Olek, zdaje się nie słuchając mojego ostatniego zdania, cichaczem przysiadł się do Pani i zaczął z zachwytem oglądać jej "pokolorowane" paznokcie.
Olek jest wielkim fanem kolorów.
Wyznaje zasadę, że im więcej tym lepiej.
Zaczął po kolei, fachowo nazywać każdy kolor. A było ich kilka...

- Zieleń, czerwień, fiolet...

Na chwilę urwał, i z entuzjazmem zawołał na cały tramwaj:
- Łobać, Mamo! Ile kolorów!

Pani zrobiła się bardziej rumiana. Mam nadzieję, że tylko od śmiechu...

Olek, kiedy już dokładnie sobie przestudiował cały manicure, a potem pedicure i na końcu make-up uznał, że może wrócić na swoje miejsce w tramwaju.

.......


Dzisiaj:...

 
Wybieram się z Olkiem do miasta na zakupy.
Już prawie mamy wychodzi, kiedy mój trzyletni syn nagle staje na wprost mnie i mierzy mnie wzrokiem od stóp do głów.
- Mamusiu, ale Ty jeszcze nie jesteś gotowa! - oznajmia słodkim głosikiem.
- Tak? A o czym zapomniałam? - pytam mocno zdziwiona.
- Jeszcze nie pokolorowałaś sobie oczków.

Przytulam go do siebie i całuję z czółko.

- Chcesz, żebym zrobiła makijaż? - pytam.
- Tak. I nawet mogę Ci pomóc! - dodaje.
- Z wielką chęcią. Będziesz mi podawał kosmetyki. Ale, czy Ty na pewno będziesz w tym czasie grzeczny? Potrzebuję na to kilka minut. - pytam trochę niepewna, czy to aby dobry pomysł.
- Oczywiście. - odpowiada mój bardzo dorosły, trzyletni syn.

Uśmiecham się, bo oczywiście doskonale wiem, że nie o to mu chodziło.


Makijaż jest już gotowy.
Biorę torebkę i ... już mam otwierać drzwi do wyjścia..., kiedy słyszę:
- Nie pokolorowałaś jeszcze paznokci. Nie mogę z Tobą tak iść na zakupy.
- Olek, nie ma czasu! Zresztą,... nie mogę znaleźć lakieru do paznokci... Chodźmy już.

Ale Olek, nie dał się przekonać. 
W końcu, wszystko musi być perfekcyjne, zwłaszcza makijaż Mamy.
Pomyślał chwilę. 
Spojrzał na mnie, westchnął, i rzekł:
- Nie martw się Mamo. Pożyczę Ci moje flamastry...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz