- Na co tak patrzysz, Adasiu? - pytam go pewnego razu, gdy jechaliśmy tramwajem.
- Wypatruję.
- A czego? - pytam zaciekawiona, patrząc z uśmiechem na mojego synka, który miał tak mocno przyklejony nos do szyby, że już prawie zrobił mu się siny.
- Wypatruję największego budynku. To jest biurowiec, wiesz? Prawdziwy wieżowiec, zobacz! On ma chyba ze 2,5 m...
*****
- Ojej, Adaś! Jaki piękny pojazd zbudowałeś z klocków.
- Mamo, to jest najszybszy pojazd świata. On ma lasery, silniki odrzutowe, specjalne doładowanie, kable, migające światełka i dodatkowe lasery... - wymienia jednym tchem, cały podekscytowany
- No, no... To faktycznie musi być najszybszy pojazd świata... Skoro ma tyle laserów...
Uśmiecham się do mojego małego inżyniera, a on, jak w gorączce, dalej opowiada:
- Mamo, ten samochód jest najszybszy na świecie. Wiesz, on jest nawet szybszy od naszego samochodu!
- A tak, to bardzo możliwe...
- Mamo! A wiesz, żaden pojazd nie potrafi jeździć z taką prędkością.
On jeździ 1 m/godzinę.
- Ho ho, Adasiu. Masz rację. Z taką prędkością to chyba żaden pojazd nie potrafi jeździć.
Adaś jest bardzo dumny.
*****
- Mamooo, a jaka jest największa liczba? - zapytał pewnego razu Adaś, patrząc przez okno na gwiazdy.
- Hmm... Chyba trylion. - odrzekłam.
- Nie mamo, na pewno jest większa.
- Tak? Być może. Jeśli chcesz, to potem sprawdzimy... Albo, już wiem: idź zapytaj tatę.
(Uśmiecham się pod nosem.)
- Mamo ja wiem. - odpowiada tajemniczo Adaś.
Zniża głos, mruży oczy i przybiera postawę, jakby miał za chwilę opowiedzieć fragment filmu grozy.
- Największa liczba to: GADZILION!
Od tamtej pory "gadzilion" jest powszechnie używaną (przez
Adasia) liczbą określającą coś największego, oczywiście w rozumieniu
Adasia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz