wtorek, 4 czerwca 2013

Upragniony Malevolence

Wchodzenie do sklepu LEGO z fanami tych klocków grozi nieplanowanymi zakupami.
A czym grozi wchodzenie do sklepu LEGO z fanami tych klocków i fanami Gwiezdnych Wojen jednocześnie, gdzie na środku stoiska ustawiono 200 pudełek z wersją LEGO STAR WARS? ...

- Mamo! Ja chcę ten statek Malevolence! Mamo, proszę, kup mi go!!! - Adaś piszczy.
- Synu, to pudełko jest większe od Ciebie.
- Mamo proszę, kup mi go. Zobacz jaki jestem silny. 
(Podnosi moją torebkę).
- No zobacz jaki jestem silny!
(Próbuje podnieść Olka)

Oczy Adasia błyszczą jak nigdy. Na policzkach pojawiają się wypieki.
Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie.
Istna ekstaza!
Przykleił swoją twarz do pudełka i niemalże chłonie jego zawartość.
Palcami muska ostrożnie każdy obrazek umieszczony na opakowaniu, każdy napis.
Mam wrażenie, że w ułamku sekundy zeskanował w swojej pamięci wszystko, co się na tym pudełku znajduje.
Prawie słychać małe trybiki w jego główce, które w tym właśnie momencie układają plan walki z Republiką, przy użyciu tego statku oczywiście.

Adaś jeszcze nigdy niczego tak nie pragnął.

- Mamo, kup mi ten statek. Będę już całe życie grzeczny.
- Adaś, ale tu jest napisane: "od 9-ciu lat".
- Ale mamooo!
- No co. Naprawdę tak jest napisane. Ty nie masz 9-ciu lat.

Adasia przez chwilę ogarnęła rozpacz. 
9 lat!!! To cała wieczność!!!

Ale to przecież Adaś. 
Odpowiedź była natychmiastowa.

- Mamo, bo Ty się nie znasz. To chodzi o to, że mogą to kupować osoby, które już skończyły 9 lat, a bawić mogą się wszyscy. No, a przecież Ty już dawno skończyłaś tyle lat. Nie przejmuj się mamo, Ty masz już chyba nawet 60 lat. Ty już na pewno możesz mi kupić ten statek. No... to teraz mi go kup! ...

Adaś był bardzo pewny swoich racji.

- Synku, ale przecież razem z Olkiem zaraz porozwalacie te klocki po całym domu i za tydzień połowa z nich poginie. 
- NO CO TY Mamoooo!!!

Moje słowa zabrzmiały dla niego jak świętokradztwo.

- Ja będę te wszystkie klocki trzymał w pojemniku. Przecież sama kupiłaś mi dużo pojemników na zabawki.
- Tak. I wszystkie są już zajęte.
- Nie przejmuj się Mamo. Ja coś tam powywalam do Twojego pokoju i zrobię miejsce.

Pani sprzedawczyni wymiękła :)

- Adaś, nie kupię Ci tego statku. Nie potrzebujesz zabawki, która jest jeszcze nie dla Ciebie.
- A dla kogo? - pyta oburzony.
- No..., dla takich starszych dzieci..., jak tata.
- Tata ma swoje zabawki! Mamo, proszę kup mi ten statek Malevolence.

No to chyba czas wychodzić.

- Adaś, nie kupię Ci tego statku, bo kosztuje on strasznie, ale to strasznie dużo pieniędzy.
- To ja poczekam, a Ty idź kilka razy do bankomatu. Popilnuję Olka, żeby tym razem nie otwierał pudełek.
- Ech... Adasiu Kochany, ten statek jest wart tyle co nasz samochód.

Kalkulacja Adasia jest błyskawiczna: 
- To go sprzedaj i będziesz miała tyle pieniędzy co trzeba.
- A czym będziemy wtedy jeździć. A może Ty nas będziesz woził swoim  Malevolence?
- No to kupisz sobie drugi samochód.

Adaś jest niepocieszony.
Na szczęście jest dobrym i rozumnym dzieckiem.

- Mamo, naprawdę nie kupisz mi tego Malevolence? - pyta tak smutny, że aż łza zakręciła mi się w oku.
- Naprawę synku... Nie mogę... Ten statek jest stanowczo za drogi...

Przytulam go mocno...

Jak się już wygadał i zrozumiał, że nic nie wskóra pomyślał, że wszystko się uda, ale... innym razem.
Do tego czasu musi tylko wymyślić jakiś plan.

...

Przed wyjściem muszę jeszcze tylko zapłacić za zabawkę, którą Olek zdążył sobie skutecznie otworzyć.
Kupuję też drugą dla Anakina Adasia Skywalkera.
(W duchu, kolejny raz, obiecuję sobie, że więcej ich tam nie zabiorę.)

Adaś wychodzi ze spuszczoną głową. 
Rzuca ostatnie, tęskne spojrzenie w stronę wielkiego pudła ze statkiem LEGO...

Po chwili staje...
Zapala mu się lampka w głowie.
Uśmiecha się od ucha do ucha.
Robi radosny wyskok w górę i woła:
- Mamo, już wiem! Poproszę o ten statek Świętego Mikołaja! Pomożesz mi napisać do niego list? Ty znasz jego adres...

- Aha...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz